paź 28 2002

Tiaaa... wieje :)


Komentarze: 3

No w koncu tutaj dotarlem. Co prawda nie bylo to latwe. Musialem przeciez oderwac sie od tak pasjonujacego zajecia jakim jest podziwianie anatomii kobiecej w wersji elektronicznej (Yo Jess :)). Musialem oderwac sie od codziennych zajec majacych na celu ulatwienie sobie zaliczenia pewnego przedmiotu. Wlasciwie to duzo rzeczy musialem :). Musialem odejsc na chwile od rozmyslan nad egzystowaniem w tym swiecie, oderwac sie od mazen erotycznych... ten tego od obowiazkow w domu. Malo brakowalo a wiatr sam by mnie oderwal od ziemskiego padolu ale trzymalem sie dzielnie. Ja tak moge musiec wiecej ale po co? Wlasciwie to tyle rzeczy musialem sobie darowac, ze nie wiem co ja tu robie...

Teraz troszke o tym co chcialem (a nie musialem :)). Chcialem tylko napisac, ze sam juz nie wiem co chce. Jakos nic mi sie nie udaje. Wiem, ze wlasnie przez to, przez niepowodzenia zniechecem sie do wszystkiego. Moze i nie powieninem sie nad tym zastanawiac tylko brnac dalej, nie poddawac sie... moze. Ale powiedzcie mi, na jakies pomniejsze bostwo, ile tak mozna? Ech... wiem, ze duzo. I tym o to mocno niechcianym, wymuszonym akcentem koncze.

josh : :
29 października 2002, 18:07
nie mozna tak bez konca. w pewnym, najxzesciej najmniej do tego odpowiedznim momencie stajesz, wleczesz sie pod najbl;izszy mor, opierasz o niego plecami. chowasz glowe w dlonie, zeby nie patrzec na swiat, albo spokojnie wystawiasz twarz do slonca. taka spokojna rezygnacja. bo nie mozna tak bez konca. nie jestesmy jakimis pieprzonymi perpettum mobbile i potrzebujemy choc najmniejszego bodzca. ciesze sie, ze sie odezewales :)
28 października 2002, 15:55
Nie wiem ile mozna.... pewnie tyle ile sie da :o)
MF
28 października 2002, 15:26
Pocieszające jest to, ze każde niepowodzenie czegoś uczy. Fakt- nie łatwo to dostrzec, gdy wszystko wali się na łepek. Ale może jednak warto:o)Pozdrawiam

Dodaj komentarz