paź 03 2002

Z bieli w czern...


Komentarze: 9

Ciekawe przejscie. Z bieli w czern. To prawie tak jak powiedzial pewien pan - tylko, ze tam zamiast bieli byl blekit. Bynajmniej ta zmiana nie jest spowodowana nastrojem jaki aktualnie panuje w mojej psychice. Po prostu, jak sie czasem zdarza :), zgubil mi sie kod html bloga i musialem cos z tym zrobic. A dlaczego tu tak czarno? Bo, jak sie dowiedzialem, taka mam dusze... Iscie szatanska. Zreszta taki jest moj ulubiony kolor... zwlaszcza ciuszkow, bucikow, czapeczek, plecaczkow itp., itd. Jakby nie mowic ostatnio dowiedzialem sie wiele rzeczy ale zacznijmy od poczatku... ***

Zaledwie niecaly tydzien temu zdecydowalem sie na wazny kroczek w moim zyciu. Zapewne niewiele osob sie domyslilo o jaki kroczek chodzi... Wlasciwie to ja nic o nim nie napisalem i nie napisze :p. Dla mnie najwazniejsze sa skutki tego posuniecia. A jakie one byly? Nijakie. Na poczatku myslalem, ze stracilem bardzo dobra przyjaciolke (tego sie najbardziej obawialem). Na szczesie moje przypuszczenia byly bledne. Bo, jak sie okazuje, wypowiedzenie dwoch slow: "kocham cie" w bardzo nieodpowiedniej sytuacji nie zawsze jest (nietakt to malo powiedziane) hamstwem. Nie zawsze te slowa sa jak grom z jasnego nieba, ktore potrafia spalic wszystko swoim zarem. Heh... obawialem sie jakiejs dziwnej sytuacji. Myslalem, ze moze rzuci mi w twarz jakim cholerstwem. A Ona co? - Wiem Misku... No coz... mi sie udalo... nie spalic i nic poza tym. Co prawda nie dowiedzialem sie o tym od razu. Musialo troszke czasu minac zanim zauwazylem, ze miedzy nami nic sie nie zmienilo, ze wszystko zostalo po staremu, co mnie teraz bardziej cieszy niz to, ze moglbym wylegiwac sie na "polance". Owszem, zal pozostal. Nie osiagnalem tego czego pragnalem ale przeciez nie zabije sie z tego powodu. Jedna jest kobieta na swiecie (no tak... taka jak ona jest tylko jedna) ? W kazdym badz razie ja uwazam ten rozdzial za zamkniety. Basta, jezeli chodzi o Nia... ***

Jak juz wczesniej wspomnialem, dowiedzialem sie pare rzeczy. Pare o sobie, pare o innych osobach (mniej wazne), troszke o zyciu. Moze nie popisze sie teraz zbytnia skromnoscia ale musze powiedziec, iz ostatnio doszly mnie slowa, ze jestem za dobry... I to nie w czym ale dla kogo. Bo jak sie okazuje jestem za dobry dla plci przeciwnej tudziez pieknej :). Nie wiem, moze kazdy chcialby uslyszec takie slowa ale ja... nie wiem. Jakos mnie to ogluszylo. Dalej nie moge dotrzec do powodow takiego mniemania o mnie przez osoby mi bliskie. Ja sam nie wiem co ja takiego robie. No bo tak. Byc milym dla kobiety to standart, ustapic miejsce to tez standart, porzepuscic drzwiami pierwsza - odfajkowane, przytulic gdy sie smuci tez, pogadac gdy trzeba, milczec gdy trzeba, troszke poswiecenia itd. Czy jest cos w tym dziwnego ?!? Tak zostalem wychowany i bywaj zdrow, nic sie nie zmieni.
Sam sobie uswiadomilem nastepna rzecz. Czyli, jakby nie bylo, znow dowiedzialem sie czegos o sobie. Jestem alkoholikiem :). Tia... I co mnie martwi, to nawet nie boli. Po prostu sobie z tym zyje. Chociaz nie wiem, czy nie jestem dla siebie za ostry. W koncu nie chleje dzien w dzien ani nawet co drugi, trzeci, czwarty. Owszem, czasem mam ochote sie napic, ba, upic rzeklbym ale tego nie robie. Wiec po czym to stwierdzilem? Ano po tym, ze jak juz, raz na jakis czas, sie napije, nie wazne czy to na lawce w parku czy u kogos na imprezie, to pije bez umiaru. TO mnie najbardziej martwi. Przewaznie impreze koncze 'kontrolowanym' zgonem. Kontrolowanym znaczy nie tyle co wyjebanie sie tak, coby nic mi sie nie stalo. Znaczy to tyle, ze wiem, ze juz czas ulozyc sie gdzies wygodnie, przyjac pozycje embrionalna i odejsc w swiat nocnych mar... Na moje szczescie mam mocna glowe i nie jestem pierwszy... ani nawet drugi. Badz co badz, boje sie o ten moj brak hamulcow. O to , ze przeciez moglbym pic, moze, mniej zachlannie. Ciekaw jestem ile teraz osob spaliloby mnie na stosie za prawienie takich herezji :). No coz... Ja tak uwazam i ma do tego calkowite prawo :). Tak samo jak mam prawo zakonczyc te wywody na dzisiaj i wrocic do nauki...

@->->-- Ta rozyczka jest dla... a nich sobie jakas kobitka wezmie... :)

josh : :
JOUKI
23 czerwca 2003, 09:43
jesteś polak więc pijesz ... i podtrzymujesz tradycje ... A tak poza tym bo jest rok 2003 a ty UMARŁEŚ na blogu ...
06 października 2002, 21:34
Lipa nie lipa .... ale odezwal bys sie w koncu :o)))
06 października 2002, 21:13
wiec wziełam sobie ta rozyczke dziekuje bardzo mi sie podoba,mam taka sytuacje jak ty, ze kocham mojego przyjaciela i tez mu to powiedziłam co na szczescie nie zmieniło naszych stosunkow ale niestety nic z tego sie nie wywiazało bo on traktuje mnie jak najlepsza przyjaciolke i twierdzi, ze tez mnie kocha ale inaczej niz ja jego. co za zycie nio, pozdrowionka
06 października 2002, 15:47
Ehh... Zebym ja mial czas jeszcze ci cos odpisac... a tu lipa
04 października 2002, 19:46
Wiesz co.... ja musze chyba kiedys napisac sprostowanie skad wziela sie Gaja... bo to wbrew pozorom nie ma nic wspolnego z zamilowaniem natury i zwiazkiem z Kronosem :o)
03 października 2002, 23:05
Po pierwsze dzieki za linka :o)) Skad ty wiesz jaki ja mam temerament??????? A mam ognisty :oP. Jesli chodzi o kobiety to juz jakos tak jest ze zawsze pakujemy sie w zwiazki i milosci z nieudacznikami, najlepiej z milionem problemow, najlepiej zeby nas ponizali, upokarzali, robili sobie z nas bramke do lepszego swiata itd. Ten swiat jest na tyle pojebany ze im bardzdziej dupniety facet tym kobiety bardziej za nim szaleja.... No zdarzaja sie oczywiscie wyjatki, i tym wszystkimpania ktore zdazyly sie na owe wyjatki zalapac serdecznie gratuluje. A ty jestes wyjatek i to wspanialy wyjatek i pielegnuj ta wyjatkowosc ile tylko mozesz bo naprawde to jest cudowne i jesli ktos to zauwazy to znaczy ze jest ciebie wart. W kwestii alkoholu zapraszam na pogawedke AA na GG :o)) w koncu nie na darmo napracowalam sie tyle w osrodku odwykowym i nie na darmo studiuje terapie uzaleznien 300 km od domu zeby nie pomagac kolegom z bloga. :o) Pozdrawiam
03 października 2002, 21:26
miała być rebelia.... i oto here I am ;))
03 października 2002, 14:42
tak samo jak teraz dla mnie jest nieosiagalne zapisanie html bloga... juz od jakis 50 min... kurwa, ze tak powiem brzydko :)
03 października 2002, 14:36
cos mi sie tak ostatno zdaje, ze to, co dla nas najwazniejsze, jest nieosiagalne, to, na czym najbardziej zalezy, o czym najwiecej myslimy, jest daleko i nie do zlapania

Dodaj komentarz